Doświadczone mamy z Canpolu radzą.
Wbrew powszechnej opinii, nie istnieje nic takiego jak dieta karmiącej kobiety. Świeżo upieczona mama może jeść wszystko, na co ma ochotę pod jednym jednak warunkiem - z umiarem.
Należy podkreślić, że u dzieci karmionych piersią występowanie alergii na białko mleka krowiego waha się między 0,4 a 2,1%. To właśnie alergie często służą, jako straszak, że MIT DIETY MAMY KARMIĄCEJ jednak istnieje!
Zaprzestanie stosowania lub ograniczenie produktów potencjalnie alergizujących ma sens, TYLKO wtedy, gdy z dużym prawdopodobieństwem podejrzewamy alergię. A najlepiej, gdy jest ona potwierdzona badaniami laboratoryjnymi.
Kiedy wystąpi podejrzenie alergii należy na próbę wyeliminować TYLKO JEDNĄ kategorię produktów! Nie wszystko na raz, ponieważ wtedy nie jest się w stanie stwierdzić, co może uczulać dziecko. Taka dieta powinna trwać 3 tygodnie (nie cały okres karmienia piersią), żeby sprawdzić czy objawy u dziecka ustały. Jeśli nic się nie poprawiło, możemy powrócić do produktu, który się wyeliminowało i starać się ograniczać inną kategorię pokarmów.
Zatem drogie mamy! Nie pozwólcie sobie wmówić na oddziałach położniczych, że smakołyki, które przyniesie Wam rodzina (w obawie przed szpitalną dietą) nie nadają się do spożycia. Cchyba, że musicie przestrzegać diety wynikającej z innych uzasadnionych przyczyn, np. porażenia jelit po cięciu cesarskim. Wasza dotychczasowa dieta, jeśli tylko jest zbilansowana i zdrowa, może pozostać niezmieniona. Najważniejsze jest jednak, aby podczas laktacji nauczyć się obserwować swoje dziecko.
w ciąży
Musisz się zalogować lub zarejestrować, żeby dodać komentarz.
Komentarze
Sortuj komentarze: Wyświetlaj: komentarzy na stronę
motheroftwo
Przy pierwszym dziecku unikałam jedzenia potraw wzdymających, potraw smażonych czy niektórych owoców i warzyw z uwagi na to, że mój syn miał okropne wzdęcia i myślałam, że to wina tego, co jem. Skończyło się to niestety bardzo źle dla mojego organizmu, ponieważ na własną rękę zaczęłam eliminować z diety różnego rodzaju pokarmy jak nabiał, niektóre warzywa, owoce, mając nadzieję, że to ulży synkowi... Obecnie karmię piersią swoje drugie dziecko i jem właściwie wszystko, co zdrowe, nie odmawiam sobie też smażonego kotleta, jeśli mam na niego ochotę czy kiszonej kapusty. Bez względu na to, co zjem, synek i tak ma problem z brzuszkiem, a spożywane przeze mnie potrawy ani tego nie pogarszają, ani nie niwelują. Dieta matki karmiącej nie istnieje. Nie dajmy sobie wmówić, że to, co jemy, wpływa na samopoczucie naszego dziecka. Ważne jest tak jak wspomniałaś obserwowanie swojego malucha - jeśli coś, co zjadłyśmy ewidentnie mu zaszkodziło, możemy ten produkt z diety wyeliminować, w innym wypadku nie ma to najmniejszego sensu.
dodano: 2018-06-14 14:32:34