Komentarze

Sortuj komentarze: Wyświetlaj: komentarzy na stronę

MamaKarolina

Kilka dni przed terminem porodu poznaliśmy diagnozę choroby Tatusia Zuzi. Nowotwór złośliwy z przerzutami. Całą ciąże stresowałam się porodem, wtedy przestałam myśleć o bólu i strachu...moje myśli zajęły coś innego. W piątek Tatuś trafił do swojego szpitala. W niedziele rano musiałam pojechać ja do swojego bo Zuzia wybrała taki termin na przywitanie się z rodzicami i ze światem. Na szczęście Tatuś czuł się na tyle dobrze, że mógł wyjść ze szpitala i przyjechał do nas. Dzielnie mnie wspierał, rodził razem ze mną i widział jak jego Córeczka przechodzi na świat. Urodziłam wieczorem,dlatego chwilkę z nami pobył i musiał wracać na swój oddział. Cały pobyt w szpitalu byłam sama z Zuzienką. Tak naprawdę nie sama- odwiedzała mnie rodzina i przyjaciele, ale sama bo bez niego... Pierwsze dni Zuzia spędziła ze mną. Ja, dzielnie dawałam sobie radę. Pierwsze przewijanie, przebieranie, branie na ręce, karmienie i usypianie...myślami byłam z Tatusiem.Tak, to był bardzo ciężki czas dla nas wszystkich. Po kilku dniach wracałyśmy do domu, same,bez niego, ale za to z babcią Zuzi. A w domu- przywitanie, kwiaty, prezenty, pierwsze spotkanie Zuzi z jej łóżeczkiem, maskotkami...ale nadal nie było Taty. Przede mną i Zuzią pierwsza kąpiel i noc- może nie pierwsza, ale w domku pierwsza. Bardzo dobrze sobie poradziłam. Następnego dnia Tatuś do nas wrócił. Dzisiaj, prawie rok po tych wydarzeniach, Tatuś wraca do zdrowia. Zuzia jest bardzo wesołym i pogodnym dzieckiem z humorkami. Jest oczkiem w głowie Taty. Bardzo się ze sobą zżyliśmy i nie wyobrażam sobie aby kogoś z nas mogło zabraknąć.
W przypadku wygranej poproszę o nagrodę B, a rozmiar koszulki M.

dodano: 2016-10-02 20:26:37

a_nad2016

Przyszedł taki czas,że zapragnęłam zostać mamą.Pragnienie nie okazało się być równoznaczne z natychmiastową ciążą.Niestety los tak chciał,że musiałam dwa razy poronić,abym w końcu urodziła moją córeczkę.Kiedy na świat przyszła ta mała istotka stałam się najszczęśliwszą osobą na świecie.I od tamtej pory moje życie się zmieniło.Z kobiety zmieniłam się w matkę karmiącą swoje dziecko.Rola jakże odpowiedzialna za życie drugiej osoby.Tak długo na nią czekałam ,że stała się dla mnie najważniejsza.
Nigdy wcześniej nie sądziłam,że będę czerpała taką radość z tak prozaicznych rzeczy jak przewijanie,kąpanie,karmienie piersią.A widok małych rączek,fikających nóżek,jej zabawnych minek,uśmiechów...-cudowny.Wstając każdego dnia cieszyłam się,że jest ze mną.

26 czerwca wydarzyło się coś czego nie zapomnę do końca życia.Tego dnia jak codziennie wieczorem kąpałam mają córeczkę.A potem jak zawsze po umyciu była pora na karmienie piersią.Przed kąpielą córeczka płakała,bo niestety nie lubiła wody.W trakcie karmienia zaczęła się krztusić mleczkiem...Zaczęła kaszleć,dusić się...Zaczęłam krzyczeć,płakać...Przewróciłam ją głową w dół i klepałam po pleckach.Córka była przytomna,lecz była taka wiotka i już nie płakała.Zadzwoniłam po pogotowie,które szybko przyjechało.Zatrzymali nas na obserwacji w szpitalu.Bałam się że może mieć niedotlenienie mózgu.Na szczęście wszystko skończyło się dobrze.
Do dziś nie potrafię o tym zapomnieć i sobie tego wybaczyć.Długo po tym zdarzeniu dochodziłam do siebie.Od tamtej pory miałam lęk przed karmieniem,zwłaszcza na leżąco,bo bałam się ,że znowu się zakrztusi.Ale tak bardzo chciałam ją karmić,że mijały dni i miesiące.A nawet dwa lata- bo aż tyle udało mi się ją karmić.Zawdzięczam to mojej położnej,która mnie przekonała jak ważne jest karmienie piersią.
Po tym przykrym incydencie zrozumiałam,że bycie mamą wcale nie jest prostą sprawą.Jednego się nauczyłam ,że muszę być bardziej czujna i jeszcze bardziej się starać.Od tamtej pory bałam się jeszcze bardziej ,że tej mojej małej kruszynce coś się stanie.Nawet jak spała to chodziłam i sprawdzałam czy oddycha.Czasem może byłam nadopiekuńcza,ale to wszystko z matczynej miłości.
Chciałam o tym napisać,bo bycie mamą to nie tylko piękne i cudowne chwile ,ale także radzenie sobie z problemami,które napotykamy wychowując dzieci.Nie życzę tego nikomu co ja wtedy przeszłam.Ale na pewno czegoś mnie to nauczyło.Macierzyństwo to wielka odpowiedzialność a nie nuda i rutyna jak się wielu wydaje.
W tym roku zostałam mamą po raz drugi.Tym razem macierzyństwo wygląda już zupełnie inaczej.Jestem pewna siebie,doświadczona,opanowana.Już nie robię wszystkiego po raz pierwszy ,lecz po raz drugi.Priorytetem znowu stało się karmienie piersią .Już karmię 5 miesięcy i jeszcze kończyć nie zamierzam.
Każdego dnia staram się z całych sił ,aby być jak najlepszą mamą.
Doceniona powinna być każda mama,bo codziennie pokonujemy mniejsze lub większe problemy. Przytulamy ,gdy boli i nie boli.Jesteśmy zawsze blisko.Często chwalimy,całujemy .Płaczemy z radości i ze wzruszenia.
I najważniejsze każda mama kocha ponad wszystko swoje dziecko!!!

Gdyby szczęście miało się uśmiechnąć do mnie to poprosiłabym o zestaw A i koszulkę w rozmiarze M.


dodano: 2016-10-02 20:19:30

Engieee

Jesli znajde sie w gronie szczesliwych zwyciezcow poprosze o zestaw nr 1, koszulka "M"
Pozdrawiam

dodano: 2016-10-02 20:19:15

Engieee

Każda kobieta przechodzi inaczej etap ciąży. Oczywiście cieszy my się tym okresem, celebrujemy ten czas, gromadzimy wyprawke dla malenstwa, "kolekcjonujemy" slodkie i urocze ciuszki, zabaweczki, kocyki i wozeczki. U mnie wygladalo to trochę inaczej, ze wzgledu na tzw.przypaslosci ciazowe. Dlugo salczylam z mdlosciami i znana. Twierdze, ze kobiety powinny dostawać medal za fakt znoszenia tych wszystkich przypadlosci ciazowych, o zachciankach smakowych i nadwrażliwości na zapach nie wspomne ;-) Przez wiele tygodni mój organizm w różnorodny sposób reagowal na różne bodźce wewnętrzne. Do czasu kiedy odkrylam zbawienne dzialanie herbatki imbirowo-miodowej, która możnaby rzec - postawila mnie z czworaka na nogi. Jej niewiarygodne wlasciwosci sprawily, ze wszelkie nieprzyjemne momenty zniknely jak za dotykiem magicznego kubeczka. Od tego momentu moglam juz jak inne przysle mamy skupić się na kolekcjonowaniu i dużych i malych drobiazgow dla Mojego Skarbu. I wszystko szczęśliwie się udalo, stalam się mama na medal. Mój szczerozloty wazacy 3100g. medal wreczyl mi lekarz poloznik, zapisując jednoczesnie tem dzień jako najpiękniejszy w moim życiu. Czulam sie jakbym przebiegla maraton,ba! co tam jeden maraton! Czulam się jak bym od pol roku bez przerwy biegala w maratonach, najpierw do lazienki,następnie po sklep ach dzieciecych. Mimo wszystko byli to najpiękniejszy maraton mojego życia, z najcudowniejsza nagroda na meci. Nagroda, która dzisiaj juz powoli zaczyna się do mnie uśmiechać :-)

dodano: 2016-10-02 20:17:27

Beaata

Zostałam mamą. Trzeci raz w moim życiu. Czuję się jakby był to mój pierwszy raz. Wszystko jest inne. W sklepach pełno ubranek i zabawek. Nie wiedziałam co wybierać. Nie chciałam przesadzić, ale też chciałam odrobić "tamte czasy". Z nieopisaną radością wybierałam łóżeczko, wózek, fotelik. Szukałam buteleczek, smoczków, pieluszek i pampersów.

Tak, tak, tamte czasy. Moje starsze dzieci są już dorosłe. Urodziły się jeszcze w starym systemie. Kiedy w sklepach wszystko było na kartki.

Nie chciałam mieć już dzieci. Czekałam na to, że w końcu zostanę babcią a mój mąż dziadkiem. Planowałam rozpieszczanie maluszków. Kupowanie tego, na co ich rodzice nie będą mogli sobie pozwolić. Nie myślałam o ciąży. Oczywiście gdzieś z tyłu głowy była myśl, że może się zdarzyć. Nie braliśmy jednak tego na poważnie, bo za nami było tyle długich lat bez niespodzianki.

Jednego razu moja comiesięczna koleżanka nie przyszła. Pierwsza moja myśl, to już, witaj menopauzo. Po jakiś trzech tygodniach powiedziałam o tym mojej córce. Zaśmiała się i zapytała czy może jestem w ciąży. Zamurowało mnie, ale zaczęłam się bać. Nic nie mówiąc moja córka przyniosła mi test. Postanowiłyśmy, że zrobimy go razem. Została na noc i rano zmusiła mnie do wykonania testu. Nie pamiętam kiedy tak bardzo trzęsłam się ze strachu. Te kilka minut trwało całą wieczność. Po chwili wszystko stało się jasne. Zobaczyłyśmy dwie różowe kreseczki. Miałam zostać po raz kolejny mamą. Mąż wydawał się być mniej zaskoczony ode mnie. Stwierdził tylko damy radę, to już się stało.

Pojawił się lęk o zdrowie dziecka i moje. Nie jestem już młodą kobietą. Moje ciało swoje już przeszło. Nie jeden problem ze zdrowiem miałam. U ginekologa byłam już następnego dnia. I znowu kolejny mężczyzna był mniej zaskoczony ode mnie. W mojej głowie tysiąc jeden myśli. On opanowany i bardzo konkretny. Zlecił badania i potem tylko potwierdził wiarygodność testu. Byłam w 7 tygodniu ciąży. Dotarło do mnie, że moje życie się zmieni.

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki mój lęk prysł. Zdałam sobie sprawę, że dam radę, bo jeśli nie ja, to kto? Zadbałam o żywienie. Chodziłam na spacery. Zapisałam się nawet do szkoły rodzenia. Na początku czułam się trochę dziwnie wśród młodych kobiet, ale w końcu i to uczucie minęło. Sam poród okazał się dużo łatwiejszy niż za moich młodych lat.

Zrozumiałam, że teraz już nic mnie nie powstrzyma. Jestem mamą. Mam małego synka. Czuję się młodo. Dzisiaj z dumą powtarzam, że tego mi brakowało.


W przypadku wygranej proszę o zestaw B, ale przyznam, że ucieszy mnie każdy. Koszulka w rozmiarze XL.

dodano: 2016-10-02 20:04:28

<< 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 >>