Komentarze

Sortuj komentarze: Wyświetlaj: komentarzy na stronę

iza_malina

Mama na medal?
Chyba każda mama jest dla swojego dziecka mamą na medal... Kiedy urodziłam pierwszą córkę, było mi ciężko. W szpitalu leżała na innym oddziale. Dostałam ją dopiero do domu i mogłam z nią być wtedy sam na sam. Nic wtedy o macierzyństwie nie wiedziałam. Ale córka była spokojna. Sama nauczyła się zasypiać. Nie miała kolek... W ogóle nie miałam z nią problemów...

Problemy zaczęły się, kiedy urodziłam dwa lata póżniej drugą córkę. W szpitalu miałam ją przy sobie 24h/dobę. Ale mała - karmiona piersią nauczyła się tak zasypiać. Miałam z tym problem. Chodziłam, bujałam a ona spała.. albo i nie... Najgorsze jednak było nie to. Kiedy już po parunastu minutach zasypiała, problem było... odłożenie jej do łóżeczka tak żeby się nie obudziła... Maleńki ruch, a ona zaraz otwierała oczy i płakała... Niestety przyzwyczaiła się do noszenia na rękach,,., Co robiłam? Oczywiście brałam ją spowrotem na ręce i zabawa w zasypianie zaczynała się od początku...
Pewnego razu usypiał ją mąż. Nosił na rękach, nosił. W końcu gdy przysnęła poszedł odłożyć ją do łóżeczka. Nie było go dobre pół godziny... Pytam go co robiłeś? A on - odkładałem Nadię do łóżeczka... Powolutku wyciągał rękę spod główki tak, żeby nie poczuła jakiegoś energicznego ruchu. i co? I spała. Pomyślałam... On może, to ja też...

Następnym razem gdy ja ją usypiałam, nosiłam nosiłam aż zasnęła... I powolutku po milimetrze wyjmowałam rękę spod główki. Najpierw jeszcze kładłam nóżki i dupcie. Ale gdy tylko za szybko wyciągałam rękę, zaraz się budziła. I od nowa usypianie. W końcu po paru wieczorach doszłam do perfekcji. Odkładałam ją do łóżeczka a ona spała jak zaklęta. Potrafiłam ją tak odłożyć, że się nie obudziła. Wiedziałam w jakiej pozycji ją odłożyć. Wiedziałam, że na lewym boczku śpi lepiej. Wiedziałam, że pod pleckami musi mieć zwinięty kocyk by się nie odwróciła. Wiedziałam, że trening czyni mistrza i że w końcu czy później się tego nauczę. I w końcu się udało. Zostałam perfekcyjną mamą usypiania. Problem jednak był, gdy córka musiała z kimś zostać. Na piersi nie mogłam jej na długo zostawić. Ale kiedy starsza musiała zostać w szpitalu i leżał z nią mąż, czasem musiałam do nich jechać. Nadię zostawiałam wtedy z teściową. Ale ona nie była perfekcyjną babcią. Nie umiała jej odłożyć tak, żeby się nie obudziła.

Wiem, że noszenie dziecka przynosi wiele korzyści, ale i minusów. Nasza malutka się do tego przyzwyczaiła. Czasem karmiąc małą, musiałam lecieć ze starszą zrobić siusiu. Jedną ręką trzymałam Nadię przy piersi, drugą rozbierałam starszą i podsadzałam na kibelek. W tym też stałam się perfekcjonistką. Musiałam sobie jakoś radzić, jak męża nie było w domu. Niby miałam pod ręką teściową. Ale zanim bym ją zawołała, starsza mogłaby nie zdążyć na kibelek.

Teraz jestem w ciąży. Z trzecim dzieckiem już dojdę do perfekcji chyba we wszystkim. Mam nadzieję, że dam sobie radę. Chociaż każde dziecko jest inne. Zobaczymy co czas pokaże.

Póki co cieszę się, że dla moich dzieci jestem mamą na medal. Zawsze i wszędzie. Cokolwiek by się działo, to i tak będę najlepszą mamą pod słońcem. Przynajmniej się staram. Staram się jak mogę, chociaż czasem też brakuje mi sił i najchętniej bym wszystko rzuciła. Ale jestem silna dla moich dzieci. Dam radę.

W przypadku wygranej, wybieram zestaw B, noszę rozmiar S.

dodano: 2016-10-02 18:20:24

moniaaa777

Przyznam szczerze, że bycie MAMĄ jest dla mnie pouczającym doświadczeniem!! Ostatni problem z jakim się borykałam od kilku tygodni to było nauczenie mojej córeczki siusiania do nocniczka i ograniczenie korzystania ze smoczka. Zarówno jeden jak i drugi problem udało nam się zażegnać z powodzeniem podczas tegorocznych wakacji :)
Rozpocznę od nauki siusiania. Nocnik zagościł w naszej domowej toalecie przeszło pół roku temu, lecz córeczka ani myślała rozstawać się z pieluszkami. Na co dzień babcia, która opiekuje się Helenką dwoiła się i troiła, by nauczyć ją siusiania do nocnika. Efekt był taki, że wyczuwając odpowiedni moment sadzała ją na nocniczku i ta albo robiła siusiu, albo nie. Nasza radość jednak nie trwała długo, bowiem nie wiadomo z jakiej przyczyny Helenka szybko zraziła się do korzystania z nocniczka - na sam jego widok krzyczała i płakała. Byłam bezradna, ale postanowiłam, że nie poddam się! Postanowiłam wprowadzić kilka swoich metod...zakupiłam książeczki i pozbierałam ulotki, na których dzieci z uśmiechem na twarzy siusiają do nocniczka. Doszło nawet do tego, że sadzałam misia na nocniku i tym samym pokazywałam córeczce, że także misie siusiają do nocniczków (aby było to bardziej wiarygodne wlewałam po kryjomu wodę do nocnika i stanowczo mówiłam, że to miś nasikał:)) Ah, ileż córcia miała przy tym uciechy!! Pomagały również kolorowe ilustracje w książeczkach. Z dnia na dzień Helenka coraz bardziej przekonywała się do ściągania pieluszki. Aż, pewnej sierpniowej niedzieli zdjęłam pieluszkę córci i z uśmiech powiedziałam, że przez cały dzień robimy siusiu do nocniczka jak miś. I, aż serce mi się radowało, gdy Helenka usiadła na nocniczku obok misia i zrobiła siusiu. Takich sukcesów miałyśmy trzy tego dnia, bowiem nie obyło się również bez mokrych majteczek. Niemniej jednak efekt jest taki, że obecnie Helenka robi już siusiu samodzielnie do nocnika.
Co do ograniczenia korzystania ze smoczka, ku mojemu zdziwieniu obyło się bez większych problemów. W tym przypadku nie pomogły ilustracje i opowieści, a zwyczajna zabawa polegająca na wyrzuceniu smoczka przez dziecko. Bawiąc się nad wodą wraz z mężem zakomunikowaliśmy córeczce, że to już najwyższy czas, by rozstać się ze smoczkiem i jeżeli tylko chce, to sama może go wyrzucić. Helenka nie zastanawiając się ani chwili, chwyciła smoczka i wyrzuciła go w gąszcz wysoko porośniętej trawy. Już po chwili o nim zapomniała. Wieczorem gdy szła spać poprosiła o smoczka, po czym z mężem wyjaśniliśmy jej, że przecież go nie ma, bo sama go wyrzuciła, i ku naszemu zaskoczeniu uśmiechnęła się tylko przytulając się do misia i poszła spać.
Jak widać oba te sposoby były strzałem w dziesiątkę. Uważam, że najlepiej jest dziecku coś pokazać, zobrazować czy też przedstawić, niźli tłumaczyć po kilkaset razy co swoją drogą nie przynosi żadnych efektów. Wystarczy bowiem zadziałać na wyobraźnię dziecka i pozwolić mu samemu decydować, bowiem dzięki temu możemy wiele osiągnąć w wychowaniu dzieci :)

Pozdrawiam - MAMA NA MEDAL!

W przypadku nagrody proszę o zestaw A, koszulkę w rozmiarze XS/S.

dodano: 2016-10-02 18:20:07

doda1987

Zapomniałam dopisać w razie wygranej proszę o zestaw B oraz rozmiar koszulki XL

dodano: 2016-10-02 18:09:36

doda1987

Po 5 latach starań, płaczu, pragnienia
w końcu jestem mamą 2miesięcznego synka.
Rodziłam naturalnie z czego jestem dumna.
6 dni leżeliśmy w szpitalu.
Ja na sali a syn w trzeciej dobie w inkubatorze,
by obniżyć poziom bilirubiny.
Apetyt miał i ma ogromny i ciągle przybiera na wadze.

Początki były ciężkie,
niewyspanie, ból głowy i zmęczenie.
W końcu dzień się unormował i noc prawie przesypiana.

Pewnego dnia kupka była nie taka
to każdej mamy draka.
Pampers tonął w śluzie,
sporadycznie krew się pojawiała.
Chodziliśmy do przychodni,
aż w końcu pojechaliśmy do szpitala.
Wyniki dobre,
wracamy do domu.
Następnego dnia znowu do lekarza,
a teraz mamy wizyty u gastrologa.

Od miesiąca ograniczona jest moja dieta,
wręcz mogę powiedzieć bardzo uboga.
Codziennie jem to samo,
sucha bułka z szynką, gotowana marchew i mięso + ziemniaki, z picia pozostaje woda.
Wszystko to tylko dla zdrowia mojego maluszka.

Syn jest bardzo pogodny,
płacze wtedy, gdy jest głodny.
Gdy marudzi dobra rada
przystawiam do piersi i zdarzy się, że zasypia.
Do usypiania dobra też muzyczka
szybko wtedy zamyka oczka.
Przy przewijaniu pozytywka gra
synuś słucha i do grającego misia po swojemu gada.

Czym byłoby życie bez dziecka?
Jedną wielką pustką.
Choć życie zmieniło się diametralnie,
to nic nie zastąpi uśmiechu, niewinnego spojrzenia i malutkich rączek dziecka :)

dodano: 2016-10-02 18:08:17

annakiszewska

Mama na medal? Nie wiem czy nią będę. Mój problem związany z oczekiwaniem na maluszka dotyczył mnie samej. 3-letnie starania o dziecko wypaliły mnie jako kobietę, żonę, przyjaciółkę. Zaczęłam zawodzić siebie i bliskich. Po tych comiesięcznych rozczarowaniach nadszedł w moim życiu czas zmiany. Pokonałam lęki, stres, depresję, zagryzłam zęby i znów poczułam się wolna i kobieca. Wyrzuciłam z głowy wszystkie stare i złe myśli, że nigdy się nie uda. Ruszyłam pełną parą do przodu z nowa kobiecą siłą i dałam z siebie wszystko co najlepsze. W zamian za to otrzymałam małą kruszynkę, którą poznam za 2 miesiące-jestem w 32 tc. Każdy problem da się pokonać i warto posłuchać swojej intuicji -szczęśliwa kobieta rozsiewa szczęście wokół siebie - nie zapominajmy o sobie!

W przypadku wygranej proszę o zestaw B, rozm. L

dodano: 2016-10-02 17:51:25

<< 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 >>