Komentarze

Sortuj komentarze: Wyświetlaj: komentarzy na stronę

madeinholywood

Zaraz po porodzie przystawienie do piersi nie wydawało się skomplikowane, ale z dnia na dzień było coraz trudniej. Mogłam karmić tylko w jednej pozycji – na półsiedzaco – ze względu na szwy, które niemiłosiernie ciągnęły i uniemożliwiały siadanie. Po prostu dupsko bolało. Żeby tego było mało, to tylko z jednej piersi Panicz raczył jeść. I szczerze mówiąc przystawienie go nawet do tej lubianej zajmowało kupę czasu i nerwów – moich i Jego. A jak już złapał to ja nieruchomiałam jak skała, oczywiście w mega niewygodnej pozycji, w której mój kręgosłup wył z bólu… Jak już w niej nie wytrzymywałam i próbowałam ją zmienić to oczywiście puszczał brodawkę, nie mógł jej ponownie złapać i krzyyyyk. Jednej nocy bardzo długo próbowaliśmy się nakarmić, że az wkoncu przybyła nam z pomoca położna która pomogła i wyjaśniła nam co i jak i dzięki jej pomocy problem się skończył . Wybieramy zestaw A rozniar S .

dodano: 2016-10-02 15:42:34

Aleksis

Moja historia upragnionego macierzyństwa rozpoczęła się w dniu mamy, czyli 26.05.2016 roku, kiedy to na świat przyszła nasza tak bardzo upragniona córeczka Ania. Wspomnę że razem z mężem aż pięć lat po ślubie czekaliśmy na wiadomość że zostaniemy rodzicami, gdyż mieliśmy dom samochód i wszystko inne ale nie mieliśmy dziecka. Dzisiaj wiem że dzięki modlitwie i wierze nas obojga spotkało tak wielkie szczęście. Myślę że to był cud i najwspanialszy dzień na poród, jaki mogłam sobie wymarzyć to właśnie ten niezwykły dzień - dzień matki. Poza tym Ania urodziła się o 12.30 w południe o tej samej godzinie co ja się urodziłam 30 lat temu. Myślę że to znak od Boga a nie przypadek, bo termin porodu przez lekarza miałam wyznaczony na 16 maj. Nasz dom po urodzeniu Ani zmienił się o 360 stopni, zapanowała w nim radość i szczęście. Naszym największym problemem były kolki u Ani, bo nie pomagało dosłownie nić ani masaż brzuszka, ani kąpiel, ani suszarka, ciepła pieluszka, koperek, woda ani żadne kropelki. Dzisiaj już Ania niema problemów z kolką bo z tego wyrosła ale ten płacz kolkowy był straszny i jedynie co ją troszkę uspokajało to mocne tulenie na rękach i zawinięcie w cieplutki koc. Inne sposoby z internetu czy od znajomych nic nie pomagały. Ania to największe nasze szczęście. Warto wierzyć i się modlić bo cuda się naprawdę zdarzają. Jestem mamą na medal, a modlitwa mi w tym pomaga.
W przypadku wygranej proszę o zestaw B, a koszulkę rozmiar M. Pozdrawiam Ola.A

dodano: 2016-10-02 15:40:53

madeinholywood

Zapomniałam dodać w przypadku wygranej zestaw A :) rozmiar bluzki S

dodano: 2016-10-02 15:39:19

Kasia_30

Jestem mamą 5-miesięcznych bliźniąt. Blisko rok temu dowiedzieliśmy sie z mężem, że czekamy na Córeczkę i Synka, od samego początku kochaliśmy nasze dzieci do szaleństwa! Wiedziałam, że ciąża bliźniacza kończy się szybciej i że karmienie piersią może być trudne. Niestety tak u nas było. Fatalna opieka laktacyjna (a właściwie jej brak) i podawanie dzieciom od początku mleka modyfikowanego zrobiły swoje, nie miałam pokarmu. Na szczęście jeszcze w ciąży zaopatrzylam się w laktator elektryczny EasyStart. Pierwsze co zrobiłam po powrocie ze szpitala to właśnie odpalenie tej maszyny i...pojawiło się pierwsze 5ml pokarmu! Początkowo sprawiedliwie rozdzielałam każde 10ml pokarmu. Z czasem mleka było coraz więcej. Regularne odciaganie mleka sprawiło, że mogłam karmić dzieci moim mlekiem z butelki, a kiedy nabrały sił także bezpośrednio z piersi. Zdarzały się momenty zmęczenia,kiedy nienawidzilam laktatora i miałam ochotę wyrzucić go przez balkon;) ale wiedziałam, że moje dzieci zasługują na wszystko co najlepsze, a więc i mleko mamy. Przetrwalam kilka kryzysów i teraz jestem z siebie dumna, że się nie poddałam! Moje dzieci rosną zdrowe i silne, a ja wiem, że mogę wszystko, w końcu jestem MultiMAMĄ:) (w razie wygranej proszę o zestaw nr 2, rozm koszulki M)

dodano: 2016-10-02 15:11:35

Malgorzata__eL

Moim największym problemem związanym zarówno z oczekiwaniem maluszka jak i opieką nad nim była niecierpliwość. Otóż będąc w pierwszym trymestrze ciąży pragnęłam, aby jak najszybciej wkroczyć w drugi. Kiedy nadszedł zaś drugi, marzyłam o trzecim, a dokładniej jego końcówce i ekspresowym przywitaniu synka na świecie. Krótko mówiąc, nie potrafiłam cieszyć się oczekiwaniem.
Gdy syn się urodził było podobnie... Co chwilę nie mogłam się czegoś doczekać. Raz było to wyczekiwanie na pierwszy uśmiech, drugi na samodzielne siedzenie, kolejne na ząbek, raczkowanie, kroczek czy słowo. Niestety nie potrafiłam długo cieszyć się chwilą. Na szczęście w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że czas zdecydowanie płynie za szybko, a jakby tego było mało to robię wszystko, aby płynął on jeszcze prędzej. Pomyślałam sobie: dość! Przecież tak nie może być! Ocknęłam się i od tamtej chwili zostałam Mistrzynią Zatrzymywania Czasu. Staram się za niczym nie gonić; robię pamiątkę życia w postaci fotoalbumów wypełnionych pięknymi zdjęciami; po prostu cieszę się każdą minutą macierzyństwa.
Obecnie jestem w trzydziestym tygodniu drugiej ciąży i już wcale nie marzę o jej końcu. Cierpliwie czekam na narodziny córeczki ciesząc się przy tym każdym Jej kopniakiem. Nie zamierzam też wyczekiwać pospiesznie na Jej postępy. Wręcz przeciwnie - chcę jak najdłużej przyglądać się jak moje dzieci są po prostu dziećmi...
Jestem dumna, że udało mi się uporać z problemem niecierpliwością.

W przypadku wygranej preferuję nagrodę A, a rozmiar koszulki prosiłabym L.

dodano: 2016-10-02 14:50:49

<< 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 >>