Komentarze

Sortuj komentarze: Wyświetlaj: komentarzy na stronę

basiakusztelak97

Mam 19 lat,aktualnie jestem w 37 tygodniu ciązy, do porodu zostało mi 25 dni! . Miałam straszne obawy związane z porodem, bólami, strach że nie będę wiedzieć kiedy się to zacznie... Ale pokonałam to!, rozmowy z dziewczynami które zostały już mamą, przydatne fora, milion pytań do położnej, wcale to nie takie straszne. Dla tego kochanego skarba który rośnie w brzuszku zniosę każdy bół, nie mogę pokazać jej że się poddaje, że nie dam rady. DAM własnie dla niej!. Jeszcze jej nie widziałam a już ją tak kocham!. To najlepsze co mogło mi się trafić, mimo iż mam dopiero 19 lat, szkołę którą planuję skończyć oraz maturę za pół roku!. Jestem szczęśliwa i dumna że zostanę mama! :)
Jeśli miałabym wybierać nagrodę byłby to zestaw A! :)

dodano: 2016-10-02 12:46:10

miedzinska

Dokładnie 10 lat temu wzięliśmy ślub. Oboje z Marcinem pochodzimy z wielodzietnych rodzin więc naturalne dla nas było, że chcemy stworzyć dużą rodzinę. Od razu po ślubie przystąpiliśmy do działania w tym kierunku. Niestety okazało się, że nie będzie to takie proste jak nam się wydawało. Przez pierwsze dwa lata nasze próby spełzała na niczym - kilkanaście testów ciążowych tylko z jedną kreseczką. Po dwóch latach na monitorze USG zobaczyliśmy upragnioną kropeczkę, która miała być naszym upragnionym dzieciątkiem. Niestety nasze szczęście nie trwało długo - po kilku tygodniach poroniłam. W ciągu następnych 4 lat straciłam jeszcze 5 dzieci. Byłam u kresu załamania. Na szczęście mąż był dla mnie wsparciem i motywatorem. Po długich rozmowach doszliśmy do wniosku, że możemy dać miłość i dom dzieciaczkowi, który nie miał w życiu szczęścia. I tak rozpoczęła się nasz droga adopcyjna. Po dwóch latach szkoleń, kursów, rozmów itp w naszym domu pojawiła się najdroższa gwiazdeczka - ZUZIA. Nasz dom wypełniło mnóstwo radości, miłości i śmiechu. Kilka miesięcy temu niespodziewanie okazało się, że pod moim sercem bije malutkie serduszko. Nie wiem dlaczego, ale od samego początku wiedziałam, że tym razem się uda. Za niecały miesiąc przyjdzie na świat brat ZUZI i nasz upragniony syn. Mam nadzieję, że to dopiero początek naszego pierwotnego panu o dużej rodzinie. Sama siebie podziwiam za swoją wytrwałość i za to, że się nie poddałam :) Zuzia i jeszcze nienarodzony Kubuś wynagradzają mi wszystko i sprawiają, że życie ma sens.

dodano: 2016-10-02 12:33:12

PWojciechowska

Ja nadal wytrwale walczę z problemami związanymi z oczekiwaniem na moją córeczkę. Już w 26 tygodniu ciąży dostałam niespodziewanych skurczy i trafiłam do szpitala. Od tej pory grozi mi przedwczesny poród. W szpitalu byłam już 2 razy, gdzie lekarze za pomocą kroplówek i zastrzyków próbowali wyciszyć moje skurcze. Troszkę im się to udało, ale niestety skurcze towarzyszą mi do dzisiaj, lecz z różną częstotliwością. Od 26 tygodnia ciąży jestem skazana na leżenie i niestety uzależniona od rodziny. Początkowo nie było to dla mnie łatwe. Po wyjściu ze szpitala miałam kryzys związany z uzależnieniem od innych, czułam się fatalnie. Muszę się biernie przyglądać jak mąż sprząta zmywa,, gotuje, robi mi śniadanka i kolacje. Dla aktywnej do tej pory osoby jest to niesłychanie trudne. Cieszę się jedynie z tego, że posłuchałam mojej mamy i wcześniej zaczęłam kompletować wyprawkę dla małej. Dzięki temu teraz mogę leżeć spokojnie i wszystko już mam. Na szczęście mam cudowną rodzinę, na którą zawszę mogę liczyć. Mąż poprał wszystkie ubranka, mama je uprasowała i poskładała. Gdyby nie wsparcie rodziny, nie wiem jak bym sobie z tym wszystkim poradziła. Dziś mija 32 tydzień, od 26 tygodnia jestem na różnego rodzaju tabletkach, które moją zmniejszyć częstotliwość skurczów oraz pozwolić utrzymać moją ciążę jak najdłużej. Dostałam także zastrzyki na wykształcenie płuc dziecka. Niestety wraz ze skurczami skraca się szyjka. Co 2 tygodnie muszę chodzić na kontrole do lekarza i już na ostatniej powiedział, że najważniejsze żebym do 34tc wytrzymała. To już niedługo. Mam nadzieję, że nam się uda. Liczę na to, że dzięki mojemu poświęceniu i nieustannemu leżeniu uda nam się dotrwać jeszcze dalej. Moje kłopoty pojawiły się z dnia na dzień i wymagają ode mnie ogromnego poświęcenia i wytrwałości, ale wiem że robię to dla mojej kochanej córeczki, która uwielbia gdy czytam jej książeczki. Uważam, że już dziś mogę nazwać się mamą na medal, ponieważ mimo trudności, które napotkałam nie poddałam się, daję radę i wytrwale dążę do celu, jakim jest urodzenie mojej małej istotki w jak najpóźniejszym terminie.

W przypadku wygranej wybieram zestaw B, koszulkę w rozmiarze M.

dodano: 2016-10-02 12:32:18

Rubin

Jestem mamą dwóch dziewczynek, starsza ma dwa i pół roku a młodsza za miesiąc będzie obchodziła swoje pierwsze urodziny. Czy jestem mamą na medal? Nie wiem. Ale wiem z pewnością, że jestem mistrzynią w łagodzeniu konfliktów i wykonywaniu kilku rzeczy na raz. Każdy mój dzień zaczyna się od przebrania młodszej córki, nakarmienia i położenia do kojca. Kiedy już jest gotowa, wtedy zajmuję się starszą ( co wcale nie oznacza , że mała nie domaga się mojej uwagi). Kiedy Gabrysia- moja starsza córeczka zje śniadanie wtedy pomagam jej się ubrać- w tym czasie młodsza raczkuje między nami a ja staram się mieć ją cały czas na oku. Po uporaniu się ze śniadaniem wybieramy się na spacer, co przy jednym dziecku wydaje się przyjemnością przy dwójce już takie proste nie jest. Najpierw ubieram młodsza a potem szybko starszą bo między czasie mała się niecierpliwi i zdąży się już spocić zanim wyjdziemy :) Aha i zapomniałam dodać że ja ubieram się pierwsza żeby dzieci się nie denerwowały niepotrzebnie czekająć. Na spacerze bywa różnie, czasem szarpie się z podwójnym wózkiem a czasem z wszystkiego ciekawym dwulatkiem. Kiedy w końcu dotrzemy do domu dzieci są już bardzo zmęczone i marudzą. Myje im rączki i przebieram do spania i daję mleko. Na szczęście Gabrysia zasypia już sama- chociaż czasem zasypiając woła mnie i się złości a ja w tym czasie w drugim pokoju usypiam mała na rekach. Ale jak już usną to mam 2 godzinki dla siebie tzn. na ugotowanie obiadu, zrobienie prania i takie tam:) Po południu jest mi już łatwiej bo między czasie mąż wraca z pracy i pomaga mi przy dzieciach. Moje maluchy nieustanie walczą o uwagę rodziców. Staram się poświęcać tyle samo czasu i młodszej i starszej córce, ale wiadomo w praktyce różnie to wychodzi. Gabrysia jest bardzo zazdrosna o siostrę a Zuzia jest zapatrzona w nią jak w obraz. Czesto rozmawiam ze starszą córką i tłumacze jej, że mała wielu rzeczy jeszcze nie rozumie, angażuje ją też od początku do pomocy przy małej, Gabrysia przynosi mi pampersy pomaga w kąpieli Zuzi itd.Uważam, że całkiem nieźle daję sobie radę z moimi maluchami, ale czy jestem mamą na medal? To już musicie Państwo ocenić sami:)
Pozdrawiam.
W razie wygranej poproszę zestaw B rozmiar L

dodano: 2016-10-02 12:22:33

wojtus3007

Ja też chcę być super mama.
Kiedy zaszłam w ciążę miałam 19 lat. Bylam w klasie maturalnej. Wszyscy odradzali mi podchodzenia do matury, bo po co mi skoro będę miała dziecko.. Ale ja nie poddalam się ! Podeszłam do matury mając w brzuszku mojego skarba. W końcu co dwie głowy to nie jedna !

dodano: 2016-10-02 12:21:25

<< 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 >>