Komentarze

Sortuj komentarze: Wyświetlaj: komentarzy na stronę

jusen

Moja córka nagle ze spokojnego zasypiającego aniołka zmieniła się w iście niespokojnego potworka. O ile na rękach ładnie zasypiała, to tylko po odłożeniu jej do łóżeczka budziła się i płakała. Znowu przytulałam, kołysałam lub podawałam pierś, gdy płacz wyjątkowo trudno było ukoić, a ona błogo zasypiała. Jednak sytuacja się powtarzała i gdy tylko kładłam ją do łóżeczka budziła się.

Po kilku bardzo trudnych i długich wieczorach upływających na usypianiu – odkładaniu – budzeniu się i znowu usypianiu – odkładaniu – budzeniu się, zaczęłam szukać złotego środka. Zauważyłam, że córcia czuje się bezpiecznie tylko przy mnie, gdy czuje ciepło i zapach mojego ciała. Wpadłam wówczas na pomysł, by ciasno ją otulać. Niestety pudło. Co prawda córcia po odłożeniu spała nieco dłużej, jednak gdy tylko zorientowała się, że jest w łóżeczku budziła się i płakała. Pomyślałam wtedy ok. Skoro nie o ciepło chodzi to pewnie chodzi o mamę! Następnym razem, usypiając córkę dałam jej do przytulania moją koszulkę, która przesiąknięta zapachem mamy, otulała bezpieczeństwem, miłością i czułością. I to był strzał w dziesiątkę. Po odłożeniu do łóżeczka córcia dalej smacznie spała, ściskając w malutkich rączkach moją koszulkę. Poczułam się wówczas prawdziwą mistrzynią macierzyństwa i mistrzynią spokojnego snu mojego dzieciątka.

Nagroda B, rozmiar koszulki S

dodano: 2016-10-02 22:56:33

kambro0133

Największy problem z jakim się uporałam to przede wszystkim strach przed porodem. Im bliżej terminu porodu tym mniej się bałam. Wiadomo każda kobieta w ciąży ma taki lęk, więc tak naprawdę, to nic wyjątkowego, że mnie się udało go przezwyciężyć. Kolejnym problemem tuż po porodzie było usypianie maluszka. Bujanie ani śpiewanie nie pomagało, a o odłożeniu do łóżeczka i czekanie aż zaśnie nawet nie było mowy, zaraz był płacz. Jedynym sposobem było przystawienie do piersi i wtedy córcia zasypiała. Wszyscy mówili żeby tak nie robić, bo później będzie problem tego oduczyć, ale ja nie posłuchałam. Myślałam, jak można śpiące już dziecko obudzić? Teraz córka ma już roczek, dalej jest karmiona piersią i w ciągu dnia bez problemu zasypia, np. gdy głaszcze się ją po buźce lub po prostu położy i sama zasypia. :) W przypadku wygranej wybieram nagrodę B

dodano: 2016-10-02 22:50:07

Trysia1213

Jestem 20-letnia dziewczyną. W kwietniu tego roku urodziłam wspaniałą córeczkę. Podczas ciąży moi bliscy wspierali mnie,ale były także osoby,które szeptaly: "nie da rady", "jak.ogarnie szkole,maturę,egzamin mając dziecko?!", "gdzie będzie mieszkać?!" i wiele wiele innych. Owszem,ciąża nie była.planowana,ale ciąża nie musi być planowana tylko.kochana. Z moim narzeczonym mocno się kochamy i wiedziałam że wszystko będzie dobrze. W marcu wynajelismy mieszkanie, w kwietniu urodziłam córeczkę oraz ukończyłam technikum ze średnią 4,6, w maju napisałam maturę (zdana), w czerwcu napisałam egzamin (zdany), a w lipcu następnego roku wychodzę za mąż . Ze wszystkim sobie poradziłam a jako mama również sobie świetnie radzę. Dlatego myślę że taka mama zasługuje na medal :) preferuje nagrodę B

dodano: 2016-10-02 22:47:43

margo96

Długo zastanawiałam się, o czym mógłby być ten konkursowy post. Temat z pozoru banalnie prosty – wszak każda z nas jest lub będzie mamą i tak naprawdę co dzień mierzy się z jakimiś trudnościami, które stara się pokonywać najlepiej jak umie. Ale żeby od razu mistrzynią macierzyństwa? No właśnie. Skutkiem przemyśleń nad tą tematyką stała się refleksja, że mimo dwukrotnego macierzyństwa nadal w pewnych sferach czuję się niepewnie, daleko mi do doskonałości i ciągle popełniam błędy. A może zbyt mało się doceniam? Wszak każdego dnia staram się być najlepszą mamą na świecie, a dla moich córeczek na pewno już nią jestem:) Pokonywanie codziennych kłopotów wzięłam za coś oczywistego i słowo „mistrzyni” mnie onieśmiela, obnaża zbytnią niepewność siebie. Ja, mistrzynią? Czy byłam nią wtedy, kiedy z moją pierwszą córką codziennie, dwa razy dziennie schodziłam z czwartego piętra z głębokim wózkiem na spacer, bo przecież dziecko trzeba dotleniać, a wracałam jeszcze z zakupami (OMG, czy to było możliwe?). A może wtedy, kiedy już kilka lat później od wiosny do późnej jesieni niemal każde popołudnie spędzałam na placu zabaw przed blokiem, bo moja córeczka uwielbiała bawić się z koleżankami z osiedla, a że była za malutka, aby przebywać tam sama, więc sprawa była oczywista. A czy mistrzostwem można nazwać to, że kiedy małe już spały, ja do późnej nocy siedziałam i wycinałam, sklejałam, przyklejałam, przyszywałam, chcąc zrobić im niespodziankę – własnoręcznie wykonany domek dla lalek z kartonu i pudełek. Być może na miano mistrzostwa zasługuje fakt, że skutkiem mojego uporu i wytrwałości nie mam żadnych problemów z usypianiem dzieci – czytamy książeczkę, buziak na dobranoc, gaszenie światła i... mam wolne;) Niewykluczone, że złoty medal należy mi się za to, co przeszłam, chcąc karmić moje córki piersią – początkowo brak pokarmu, przerażenie, że córki przez to są głodne, potem nawał, zastój, bolesne masaże, zapalenie piersi, okropny ból, uczucie, że zamiast piersi mam dwa ogromne, twarde głazy, niewprawne posługiwanie się laktatorem, ciągłe przystawianie dziecka do piersi i wreszcie sukces – pierwszą córkę karmiłam 4 miesiące, drugą 8. Czy te wszystkie oczywiste oczywistości, tak bliskie i dobrze znane wielu mamom, zasługują na tytuł mistrzyni macierzyństwa? Myślę, że najlepszymi sędziami w tej dyscyplinie są moje córeczki. Na razie nie zostałam zdyskwalifikowana, więc chyba jest Ok.;)

Zestaw A, koszulka L

dodano: 2016-10-02 22:46:48

agnieszka_zarow

Proszę o zestaw B i koszulkę S

dodano: 2016-10-02 22:35:40

<< 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 >>