Komentarze

Sortuj komentarze: Wyświetlaj: komentarzy na stronę

patkit

Witam wszystkich.
Z moim mężem poznaliśmy się początkiem tego roku, jednak od razu zakochaliśmy się w sobie. Szybko razem zamieszkaliśmy w jego malutkiej kawalerce. Po miesiącu wspólnego mieszkania zaczęłam się dziwnie czuć. Ciągnięcie w podbrzuszu jak przed miesiączką, zawroty głowy i ogromny apetyt. Koleżanki z pracy śmiały się, że na pewno jestem w ciąży. Ja odpowiadałam, że na dzieci mam jeszcze czas, i że to na pewno skutek przeprowadzki. Kiedy nie pojawiła się spodziewana miesiączka, zrobiłam test ciążowy. Widząc dwie mocno wyraźne kreseczki wysłałam ukochanego do apteki po kolejny. Ten także nie pozostawiał złudzeń. Wizyta u lekarza tylko wszystko potwierdziła, ale też zaskoczyła mnie informacją "TO BLIŹNIAKI". Na początku byłam w szoku, ale z kolejnym mijającym tygodniem szczęście zastępowało wszystkie obawy. Teraz jesteśmy w 32 tygodniu i czekamy na nasze kruszynki kochane.

dodano: 2013-09-18 12:42:28

seruus

Witam wszystkie przyszłe mamy !! :) Do porodu pozostał mnie mniej więcej miesiąc, choć mała pcha się na świat już od dawna, niestety zaliczyłam 2 wizyty w szpitalu oraz mam założony pessar. Bedę mieć go zdejmowanego za 2 tygodnie i lekarz mówił, że poród powinien się zacząć niedługo po tym. Jestem strasznie podekscytowana faktem, że już niedługo moja Zuzia pojawi się na świecie. Wszystko porządkuje, wyprawka praktycznie skompletowana, łóżeczko wstawione do sypialni aby sie powoli oswajać. Jednakże nadal nie potrafię sobie wyobrazić jak to będzie kiedy maleństwo się urodzi, jak to dziwnie będzie kiedy brzuch się zmniejszy, nic mi się w nim wiercić nie będzie, będę normalnie chodzić, żadnych bóli i cogodzinnych wizyt w toalecie :P wiem wiem wygląda na to jakbym narzekała, ale nie ma co ukrywać końcówka ciązy jest cieżka dla kobiety, jesteśmy już "zmęczone" tym stanem ale az drugiej strony podejrzewam, że po porodzie trzeba będzie dłużej chwili aby sie przyzwyczaić do normalnego stanu :) Ale wiadomo to nowy etap w życiu dla kobiety, dla małżeństwa, woóle świat się wywróci do góry nogami tak mówią wszyscy ale ja się z tego bardzo cieszę bardzo długo czekałam na te zmianę i teraz się nie mogę doczekać :) codziennie jak głupia wpatruje się w puste łóżeczko, wózek, przeglądam ciuszki :) już bym chciała ją mieć w ramionach :) jednakże na pewno jak większość przyszłych mam pierworódek ;) mam coraz większe obawy, czy dam radę przy porodzie czy z dzieciątkiem będzie wszystko w porządku, czy już jej się coś złego nie dzieje w brzuszku bo chwile jest spokojna bo tu zakłuje tu troche poboli. A tu jednak nie ma się pojęcia co jest normalne a co powinno alarmować. Już od początku ciąży przyzwyczajam się do myśli, żę proód nie jest łatwą sprawą dla kobiety i straaaasznie boli i wydaje mi się, że już się osowiłam z tą myślą i już mnie to nie przeraża, najgorszy jest właśnie lęk przed tym, że coś zrobię nie tak, że za późno trafię do szpitala, że nie rozpoznam jakiegoś symptonu i maleństwo będzie zagrożone. Strasznie dołujące te myśli, więc jak juz mnie napadnie taki strach wyciągam ciuszki i układam po raz 30-ty :) i od razu humor się poprawia :) I tak się ta karuzela nastojów kręci :) tak to już musi być, najgorzej znoszą to męzowie :) Dzieki kochanie za cierpliwość i wyrozumiałość :* powodzenia wszystkim mamom :) :*

dodano: 2013-09-18 11:26:36

malnad242

Będąc w ciąży byłam prawdziwym wulkanem emocji, który wybuchał nagle,ale tego wybuchu nikt nie był w stanie przewidzieć. Dodatkowo, tkwiła we mnie tak ogromna siła,że lawy przeróżnych emocji nic i nikt nie był w stanie zatrzymać. Ale od początku.....
Kiedy, po pół roku starań o dzieciątko,na teście ciążowym pojawiła się druga (blada, ale jednak) kreseczka poczułam ogromną radość. Czułam się tak jakbym nagle stanęła w centrum wszechświata trzymając w ręku test ciążowy i krzycząc "Będziemy mieli dziecko",a on kręciłby się jak szalony wokół mnie. W tamtej chwili czułam się najszczęśliwszą osobą na świecie.
Po tej euforii nadeszła wizyta u lekarza w celu potwierdzenia ciąży, a wraz z nią nadejście obaw i w pewnym sensie rozczarowania. Kiedy, prawie, że podskakując ze szczęścia udałam się na wizytę usłyszałam, że "cieszyć się będę jak płód się zachowa, bo jeszcze wszystko może się zdarzyć na tak wczesnym etapie". Te słowa lekarza sprowadziły mnie na ziemię bardzo szybko, a tym samym zasiały we mnie ziarno obaw o życie tej małej fasolki. Jestem wdzięczna lekarzowi za szczerość,ale....to nie chce usłyszeć przyszła mama.
Czas leciał, maleństwo w moim brzuszku rozwijało się prawidłowo przez co byłam bardzo szczęśliwa. Nie mniej jednak, obok szczęścia pojawiło się uczucie strach, nie tylko o zdrowie i życie tej małej istoty ale też o to czy poradzę sobie w wychowaniu nowego człowieka. Pojawiał się też strach o względy finansowe. Do tej pory nie mieliśmy raczej dużych problemów finansowych, ale przecież dziecko MUSI mieć wiele rzeczy (tak przynajmniej wtedy mi się wydawało).
Moje samopoczucie zmieniało się w ciągu dnia kilka, jeśli nie kilkanaście razy. Na własnej skórze doświadczyłam co znaczy tzw. burza hormonów. Nie ukrywam, że moja rodzina również tego doświadczyła:) Mój humor zmieniał się bardzo szybko. W jednej chwili cieszyłam się,śmiałam i wyobrażałam sobie nasze życie z maluszkiem, by już za kilka chwil płakać i dosłownie trzaskać drzwiami,bo akurat stwierdziłam, że nic nie idzie po mojej myśli:)
Te zmienne nastroje towarzyszyły mi długo, ale dołączył do nich tzw. syndrom wicia gniazda. Wszystko musiało być idealne: idealnie wysprzątane, umyte, pachnące i błyszczące. Zaczęłam robić zakupy dla maluszka, co nie ukrywam dostarczyło mi wiele radości. Szafa zapełniała się, a mnie wciąż prześladowała myśl, że wciąż wszystkiego jest za mało.
Kiedy tak wybierałam się na zakupy czułam ogromną dumę,kiedy mogłam pogłaskać mój rosnący brzuszek. Od zawsze miałam kompleksy na jego punkcie, a teraz byłam z niego zadowolona. Czułam się jakbym weszła do grona kobiet, które przeżyły w życiu coś więcej, tych, które na nowo odnalazły sens swojego życia.
Zbliżał się termin porodu i poczułam ogromny lęk. Nie bałam się samego porodu, w końcu kobiety rodzą od zawsze,ale.... no właśnie,zawsze mogło być jakieś ale. Mam niepełnosprawną siostrę i najbardziej bałam się o zdrowie mojej córeczki. Myślałam "niech się dzieje co chce byleby była zdrowa".
Kiedy już po długim porodzie siłami natury położono mi na brzuchu małą krzykliwą istotę poczułam jakby moje serce uśmiechnęło się. Była nie tylko zdrowa, ale i przepiękna. Miała czarne włoski i ogromne ciemne oczy. Kiedy na nią patrzyłam przepełniała mnie duma, jakbym chciała krzyczeć "patrzcie to moja córka, jest piękna". Ale wraz z tą radością poczułam, że od tej pory jestem odpowiedzialna za czyjeś życie. To dzięki mnie ta istota pojawiła się na świecie i teraz przede mną stoi wyzwanie, aby tego człowieka przez to życie przeprowadzić.
I oto cała historia uczuć, które towarzyszyły mi nie tylko w ciąży, ale niektóre z nich towarzyszą mi do dzisiaj.

dodano: 2013-09-18 06:51:04

edyta81

Nasza historia potoczyła się dość szybko, szybciej niż myśleliśmy. Przed zajściem w ciąże kilka lat brałam tabletki antykoncepcyjne, słysząc toz jednej ,a to z zdrugiej strony" zobaczysz bedziesz miała problemy z zajściemw ciążę". Nie bylo to mile, a wręcz sprawiało przykrość, ale się tym nie przejowałam. Trzy miesiące po ślubie odstawiłam tabletki i zaczeliśmy się starać z mężem o dzidziusia. Był maj zbliżał się Dzień Matki, a miesiaczki jak nie bylo tak nie było. Przeczuwałam, że sie nam udało , bo od pewnego czasu bylam senna i odczuwałam zgage, co bylo do mnie niepodobne. Nic nie mówiłam mężowi. Postanowiłam najpierw kupić test ciążowy. Niedziela rano 26 maj, wstałam rano i poszłam zrobić testmpo chwili pokazały się dwie kreski:) nie mogłam uwierzyć dla pewności zrobiłam jeszcze jeden test i znowu dwie kreski:) POszłam czym prędzej do męża i tak siedzieliśmy z uśmiechami na twarzy wpatrując się w nasze dwie kreski z niedowierzaniem , że się udało tak szybko. Towarzyszyła nam wielka radość i chęć podzielenia się dobra wiadomością ze wszystkimi, ale postanowiliśmy najpierw pojść do lekasza. Nigdy nie zapomnę widoku mojej małej Fasolki na monitorze usg. Rodzina powiadomiona i szczęśliwa , ciąża przebiega prawidlowo, aż do pewnnego lippcowego wieczoru.... Zauważyłam na bieliżnie plamkę krwi. Pierwsze uczucie ogromy stach i płacz "Paweł my nie możemy stracić tego dziecka". Szybka decyzja i wyjazd do szpitala, milczałam całą drogę pewna obaw, a mąż mnie zapewniał, że wszystko bedzie dobrze. Usg wykazało delikatne krwawienie, ale najważniejsze z maleństwem wszystko ok. Musieliśmy zostac w szpitalu cztery dni, zaakz ruchu leżenie i odpoczynek. Na szczęście wszystko szkończył się dobrz wierze, że tam u góry ktoś nad nami czuwał, dziadek a mój tata który niestety nie doczekał się pierwszego wnuczka chłopca w rodzinie. Tak to jest chłopiec, nasza Fasolka długo się wierciła i nie chciała pokazać kim jest, aż w końcu pokazało się "chłopiec powiedziała Pani Doktor". Ucieszyliśmy się bardzo mąż od poczatku mowił że to jest chłopczyk. I tak oto w rodzinie zaczął się szał zakupowy :) Ciocie oszalały:) Trawają rozmyślania nad wyborem imienia jeszcze nie wiemy dokładnie, ale jedno jest pewne, drugie imie bedzie po dziadku, który n pewno byłby dumny z tego. Słucham opowieści inny mam doświadczonych porodam, pojawiają się obawy czy damy rade, ten ból...ale nie ja pierwsza i nie ostatnia, najważniejsze żeby nasz synek urodził się cały i zdrowy. Uczucie pierwszego kopniaka:) nie do opisania, od tamtej pory Maleńki daje regularnie znać o sobie, tata przykłada ręce do brzucha chąc też to poczuć:) Śmiejemy się, że rośnie nam mały piłkarz. Przed nami jeszcze troche czasu jesten obecnie w 22gim tygodniu ciąży, a pod koniec stycznie jest przewidziane przybycie na świat naszego Małego Księcia. Mamy nadziję, że nasz piesekzareaguje pozytywnie na nowego lokatora i że zostaną przujaciółmi na długie lata. - Edyta

dodano: 2013-09-17 21:11:56

asiafistasia22

Czekamy razem z mężem na naszego synka:) Narodziny są przewidziane na grudzień. Powoli przygotowujemy najpotrzebniejsze (i te mniej potrzebne też) rzeczy. Zrobiliśmy listę i realizujemy plan. Jesteśmy w trakcie remontu pokoju. Ze spraw niematerialnych.... Moje odczucia. Cała ich masa... Z jednej strony bardzo się cieszę, czekam kiedy przytulę się do swojego maleństwa. To nasz pierwszy dzidziuś. Początek ciąży był trudny. Długo czekaliśmy na pierwsze uderzenie serduszka. Potem musiałam leżeć, bo ciąża była zagrożona. Ocecnie jestem w dość dobrej formnie. Bobo szaleje w brzuszku i wydaje się być szczęśliwy. Z drugiej strony męczą mnie obawy. Jest ich wiele. Boję się samego momentu porodu. Czy sobie poradzę z bólem i emocjami. Martwię się też o dziecko. Czy będzie zdrowe, czy będę umiała je prawidłowo przystawić do piersi, czy oboje się pokochamy. Przeraża mnie sam pobyt w szpitalu i pierwsze dni połogu. Staram się przygotować jak najlepiej. Chodzimy z mężem do szkoły rodzenia. Uczymy się wszystkiego. Cały nasz świat zmieni się na lepsze. Jednak oboje stajemy na nowej, nieznanej drodze. Mamy nadzieję, że podołamy najważniejszej w naszym życiu roli-byciu rodzicem. Myślę, że spotkania z innymi parami oczekującymi dziecka dodaje otuchy:)

dodano: 2013-09-17 17:08:19

<< 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 >>