Komentarze

Sortuj komentarze: Wyświetlaj: komentarzy na stronę

ania2

Zawsze marzyłam o tym, by zostać młodą mamą. Obecnie mam 24 lata i ku mojej wielkiej radości jestem w pierwszej ciąży. Nie mam zbyt dużego doświadczenia z dziećmi, więc rady dotyczące opieki nad maleństwem są czymś, czego w danej chwili raczej poszkuję niż czymś, czym mogę się podzielić. Jednak już teraz jest coś, z czego jestem dumna, co mam nadzieję będzie moim pierwszym krokiem do zostania mamą na medal - nie pozwalam się zastraszyć. Jeszcze przed zajściem w ciążę przerażone wizją porodu koleżanki (które nigdy jeszcze nie rodziły i jeszcze nie były w ciąży) zapewniały, że zrobią wszystko by urodzić przez cesarskie cięcie. W dniu w którym przekazaliśmy wiadomość o mojej ciąży rodzinie usłyszałam, że współczuje mi się porodu. Kilka dni później koleżanka stwierdziła, że teraz już nie ma odwrotu. Powiedziałam sobie STOP - nie dam się zastraszyć, bo wierzę, że połowa sukcesu zależy od naszego nastawienia,a kolejna część od przygotowania się do tej chwili. Wiem, bo kiedyś wmówiłam sobie, że wyrwanie ósemki to koniec świata i tydzień przed wizytą u dentysty nie zmrużyłam oka, jak się okazało - całkowicie bezpodstawnie. Uwierzyłam, że skoro tak szybko udało nam się to, o co się staraliśmy, to moje ciało wyraziło na to zgodę, jest gotowe na ciążę i dostosowane do niej, jak również do porodu. Nie mam pojęcia, jak ten dzień będzie wyglądał, czy urodzę naturalnie, czy jednak konieczne będzie cesarskie cięcie. Nie spodziewam się, że nie będzie bolało, wręcz przeciwnie. Jednak wierzę, że sobie poradzę i z odwagą wkroczę w macierzyństwo. A później wprowadzę w życie rady udzielane przez inne użytkowniczki, by stać się prawdziwą mamą na medal :)

W przypadku wygranej chciałabym otrzymać zestaw A, koszulka rozmiar S.

dodano: 2016-10-01 22:45:33

aniasch80

Zostałam kolejny raz mamą, moje drugie wielkie marzenie się spełniło, zdrowi synowie, choć chciałam mieć jedną córkę, ale to nie ważne :) Jestem najszczęśliwszą istotą na świecie. Niewyspaną, przemęczoną, jednak spełnioną,, Nigdy, ale to nigdy nawet gdy któreś dziecko płakało, gdy wychodziły ząbki, czy miało gorączkę i kaprysiło, nie żałowałam podjętych decyzji. Macierzyństwo to wiele wyrzeczeń i poświęceń, zarówno dla ojca, jak i matki. Wiele sytuacji wymagało ode mnie wiedzy,której nie miałam, uczyłam się, dopytywałam,dążyłam do bycia jak najlepszą matką, aby pomóc dzieciom i aby doradzić w problemach. Doszłam do takiego momentu, że umiem wyczuć,kiedy dziecko zaczyna atakować choroba i od razu aplikuję odpowiednie leki wspomagające, aby omijać szerokim łukiem antybiotyki. Dzieci są zdrowe, a choroba nam nie straszna i jestem z siebie bardzo dumna, że umiem o nich dbać, choć medalu nie dostanę, to mam super dzieci i super męża, na którego pomoc mogę liczyć w każdej chwili. Jestem najszczęśliwszą mamą i żoną na świecie :D

Preferuję nagrodę B, koszulka rozmiar M

dodano: 2016-10-01 22:44:20

Agnieszka123

Hmm moja historia bycia super mama zaczyna sie od tego.. Moze napisze od poczatku zanim urodzila sie moja upragniona i dlugo oczekiwana coreczka poronilam 3 razy nie poddawalam sie i probowalismy az wkoncu zaszlam w kolejna ciaze przy ktorej odrazu zmienilam lekarza ginekologa i byl to strzal w dziesiatke okazalo sie ze ciaza jest zagrozona poronieniem dostalam leki na podtrzymanie i musialam lezec wszystko bylo cudowne po pierwszym usg gdzie bylo bicie serduszka cieszylam sie jak dziecko do pierwszych badan prenatalnych :( na badaniach pan doktor stwierdzil ze moja coreczka moze urodzic sie z zespolem downa i zlecil badanie krwi gdy prszyszly wyniki potwierdzily one diagnoze lekarza wiec skierowal mnie na aminopunkcje na ltora sie nie zgodzilam ze wzgledow oczywistych ryzyko poronienia przeplakalam kilka nocy .. Nadeszly drugie badania prenatalne na ktore wybralam sie z mama weszlysmy razem fo gabinetu lekarz wykonal badanie usg i zapytal czy wiem ze dziecko bedzie chore powiedzialam ze tak ale to nic nie zmienia bo kocham je najmocniej na swiecie lekarz bez zadnych skrupułów zaproponowal mi usuniecie 4 miesiecznej ciazy mojej mamie opadla szczenka zapytalam lekarza czy dobrze uslyszalam co on do mnie powiedzial a on powtorzyl jeszcze raz dodajac ze on to moze zrobic odpowiedzialam ze nie usune ciazy nigdy powiedzial po co mi ta ciaza ze bede sie cale zycie meczyc odpowiedzialam ze to jest moj wybor i moje zycie i kocham moja corke taka jaka jest bylam gotowa na jej wychowanie wyszlam z gabinetu trzaskajac drzwiami plakalam jak glupia ... 8 styczen 37 tyd.ciazy zaczal sie porod zapomnialam o wszystkim o tym ze malutka moze byc chora o codziennych wymiotach az do samego konca ciazy o kilogramach które nabylam podczas trwania ciazy o tym strachu ze uda mi sie donosic ciążę.wody odeszly a raczej odchodzily od 6 stycznia do szpitala trafilam o 12 godzinie z bolami brzucha o godzinie 20.27urodzilam przez cc zdrowa dziewczynke amelie wazyla 4180 i mierzyła 56cm zdziwienie wszystkich lekarzy ze dIecko jest zdrowe i ze jest taka duza na usg ktore mialam wykonane corla miala wazyc okolo 2800 3200 a tu niespodzianka 4180.. Coreczka jest zdrowa pelna energii nie wierze jak mozna na podstawie przrziernosci karkowej ocenic ze dziecko bedzie chore moja corka wybiegala ponad norme ale to nie powod do straszenia zwlaszcza ze na usg byla widoczna kosc nosowa zdrowe serducho amelka jest moim oczkiem w glowie i nie chce wracac do tego co bylo pisze to ku przestrodze . . . nie opierajmy sie tylko na slowie jednego czy dwoch lekarzy ja pomimo wszystko chcialam urodzic ale gdybym miala jakiekolwiek watpliwosci wybralabym sie na porade do kilku lekarzy pozdrawiam


Wyboeram nagrode B

dodano: 2016-10-01 22:43:10

aneeeta224


Moje dzieciątko głośno płakało i łezkami się zalewało , mleczka chyba oczekiwało a może bicie serduszka usłyszeć chciało , nie wiem trudne to do stwierdzenia. ale dla mnie zawsze był pretekst do przytulenia , kocham moje dziecko niech radość jej nigdy nie odleci, ciężkie chwile bywały ale moje siły nigdy nie opadały , noce nie przespane czasem poduszki przepłakane ale warte to było tego poświecenia . nic nie było do stracenia , Teraz gdy słyszę kocham do mojego uszka wiem ze to jest od mojego serduszka.

w przypadku wygranej wybieram zestaw A i koszulkę XL

dodano: 2016-10-01 22:34:41

marta1519

Kim jest mama na medal ?? To mama która dla swojego dziecka zrobi wszystko, kocha je nad życie i życie by za nie oddała… Według tej definicji jestem mamą na medal , choć w oczach innych nie potrzebuję tego tytułu. Mój początek macierzyństwa był bardzo trudny. Całą ciąże przeszłam bez najmniejszych problemów, dobrze się czułam , dbałam o siebie i dziecko jak najlepiej potrafiłam, chodziłam na podstawowe i dodatkowe badania by mieć pewność, że robie dla dziecka wszystko co najlepsze.. Czułam, że rośnie we mnie ta mała fasola i kochałam już ją najmocniej na świecie. Nie obchodziło mnie czy będzie łyska , kudłata, ładna czy nie , chciałam po prostu by była zdrowa .Już na porodówce przeżyłam pierwszy szok kiedy przy przyjęciu lekarze podejrzewali hipotrofię. Niedowierzanie … Przecież lekarz mówił że będzie duża skoro w 30 tyg ważyła 2 kg. Poród był bardzo ciężki ,ponad 12 h i skończyło się na oxytocynie. Gdy maluszek powitał świat byłam tak zmęczona, że nie miałam siły na nią spojrzeć. Szybko została zabrana na ważnie lecz na szczęście okazała się cięższa wiec hipotrofia została wykluczona. Jedyne co zaniepokoiło lekarzy to spory krwiak na główce.
Mała była przy mnie 2 h ,cały czas podejmowałam próbę nakarmienia. Niestety musiałam poprosić o zabranie jej na noc gdyż była godz. 23 a ja po porodzie byłam wykończona. Mimo to nie zmrużyłam oka ciągle myśląc o mojej kruszynce. Sytuacja sprawiła, że w wyniku ogromnej liczby porodów musiałam 2 dni spędzić na sali przedporodowej bo na poporodowej nie było miejsca. Było bardzo ciężko , nikt z rodziny nie mógł mnie odwiedzać , położne do nas nie zaglądały bo to była inna cześć oddziału , a ja zdana sama na siebie, w całkiem nowej sytuacji , wykończona i bez pokarmu ciągle walczyłam o karmienie piersią… Dopiero pod koniec 2 doby udało mi się dostać na inną sale. W sumie już mi wtedy nie zależało bo maluszek był ze mną i liczyłam na wyjście następnego dnia…. jakże się przeliczyłam. Jako że dwa dni byłyśmy poza zasięgiem pielęgniarek mała nie miałam zrobionych większości badań. Zabrano wszystkie maluchy na usg głowy. Każda mama otrzymała wynik tylko nie ja. Pielęgniarka powiadomiła mnie, że badanie jest niewyraźne i do powtórzenia.
Po kilku godzinach przyszła pani doktor i oznajmiła mi, że mała ma ubytek kości czaszki i przepuklinę mózgową ( ten krwiak). Stwierdziła , że jest to na 95% pewne, ale wyślą nas do drugiego szpitala na diagnostykę potwierdzić . Tym sposobem spędziłyśmy na oddziale tydzień czasu oczekując na przeniesienie. Był to dla mnie tydzień płaczu, strachu i ciągłej walki o pokarm który przyszedł dopiero 5 dnia. Codziennie czułam , że kocham mojego maluszka coraz bardziej i bardziej. W myślach wyrzucałam sobie gdzie popełniam błąd, co zrobiłam źle ?? Może to ta angina w trakcie ciąży?
Po tygodniu kiedy w końcu mogłam nakarmić małą piersią ona została mi odebrana. Nigdy nie zapomnę widoku kiedy to zabierali ją karetką -taką małą, golutką owinęli w szmatkę i włożyli do inkubatora… serce mi wtedy pękło i wylało się morze łez. Niestety w drugim szpitalu dostałam jeszcze większy cios. Nie mogłam być z małą , jedynie miałam prawo przychodzić na karmienie. Ale jak tu karmić w takich warunkach, gdy niemowlę chce być przy piersi co chwile, a pielęgniarki pozwalały przychodzić co dwie godziny. Skończyło się na tym, że prawie nie wracałam do hotelu, czekając na kanapach w poczekalni aż zawołają mnie na karmienie. Po 2óch dniach pobytu tam przekonałam się że przychodząc co 2 h zostanę niejednokrotnie odesłana bo mała płakała i zostawała dokarmiona sztucznie… Moje serce pękało , byłam bliska załamania, ale wiedziałam że jest tam kruszynka która oczekuje ode mnie bym była dla niej silna. 3 dni oczekiwania na kolejne usg głowy. Zrobione w piątek. Każdy kto był w szpitalu dłużej wie jak pracuje służba zdrowie. Nikt nie chciał podać wyniku, spławiali mnie mówiąc że będzie w poniedziałek. Udało się uruchomić między-szpitalne znajomości i jeden z lekarzy z innego działu podał mi diagnozę– Krwiak …. Zwykły krwiak odebrał nam już 1.5 tyg . Lekarz ten powiedział, że jak dla niego nie powinno nas tu być bo to jest częsta przypadłość i wkrótce się wchłonie. Był piątek, a ja musiałam czekać do poniedziałku na wypis… i znowu się przejechałam. Pani doktor zaśmiała się w głos twierdząc, że badanie trzeba powtórzyć w czwartek .W hotelu ze złości dostałam gorączki i drgawek nie mogłam pohamować potoku łez. Całą noc nie spałam i obiecałam sobie, że następnego dnia zabieram małą na żądanie. To były już 2 tyg. spędzone w szpitalu, dwa długie niewyobrażalnie trudne tygodnie. Rano poszłam do lekarza i oznajmiłam, że jeśli nas dziś nie wypuszczą to zabieram małą na moje życzenie. Pierwszy raz w życiu odkryłam w sobie taką pewność i siłę . I wiecie co?? Powtórne badanie które miało być za dwa dni udało się zrobić natychmiast, plus krew i mocz… wypis na żądanie to magiczne słowa niczym abra- kadabra!
Nareszcie jedziemy do domu! Ale to nie był koniec problemu. Malutka przyzwyczajona do życia szpitalnego pokazała mi co to znaczy cierpliwość i miłość. Wózek krzyk , kąpiel krzyk , jakiekolwiek zabiegi pielęgnacyjne płacz… i spanie przy zapalonym świetle.. ale cóż w szpitalu kąpiel była pod kranem i cały czas zapalone światło. Wiedziałam, że moja cierpliwość i zaangażowanie opłacą się. Choć nie raz płakałam z wykończenia fizycznego i psychicznego to nie poddałam się i małymi kroczkami wprowadzałam te nieznane dotąd czynności. Dziś moja księżniczka nie stwarza najmniejszych problemów, wynagradza mi sobą i swoim uśmiechem każdy stracony dzień w szpitalu . Mówię, że tak wspaniałe dziecko mam chyba w nagrodę za to wszystko co przeszłyśmy przez lekarska pomyłkę. Po krwiaku nie ma ani śladu. Najbardziej jestem dumna z tego, że nie dałam się depresji, że byłam silna , uparcie chodziłam od 5 rano do 23 w nocy na karmienia piersią i że przetrwałam najgorszy okres w życiu bo siłę dawała mi miłość od pierwszego wejrzenia do tego małego człowieczka. Mój maluszek to mój złoty medal !!
Koszulka XL , Nagroda B

dodano: 2016-10-01 22:24:23

<< 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 >>