Doświadczone mamy z Canpolu radzą.

Dodaj swoją poradę

Wcześniactwo - jak sobie z tym poradzić?

Kiedy 12 marca 2013 roku, w 25tc trafiłam na Oddział Patologii Ciąży z plamieniem wierzyłam, że wszystko będzie  dobrze i niebawem wrócę do domu. Miałam tylko infekcję, która niestety nie reagowała na podane mi antybiotyki. 16 marca w nocy, podczas pobytu w szpitalu, gdy poszłam do toalety zobaczyłam dużo krwi. Od razu pobiegłam do położnych, które zadzwoniły po lekarza. Lekarz powiedział, że zaczyna się poród i przenieśli mnie na porodówkę. Zaczęły się skurcze co 10-5-2 minuty. Nie wiedziałam co się dzieje i byłam przerażona, bo to przecież niemożliwe, by moje dziecko przyszło na świat 15 tygodni przed terminem!

Poród udało się zahamować, ale ja zostałam na porodówce podpięta pod KTG. Dostałam też leki na rozwój płuc maluszka. Niestety następnego dnia rano odeszły mi całkowicie wody, a tętno maluszka zaczęło zanikać i nie mogliśmy dłużej czekać. 17 marca o godzinie 11:20 przyszedł na świat mój syn, mając 650g i 32cm długości. Dostał 6/7pkt Apgar.

Niestety na początku lekarze nie dawali nam gwarancji, że synek przeżyje. Był taki maleńki - po spadku ważył zaledwie 560g! Chciałam wierzyć, że wszystko będzie dobrze, ale bardzo się bałam. Nie byłam świadoma tego, że takie maluszki mają szanse przeżyć i żyć normalnie.

Od początku jego największym problemem (oprócz samego wcześniactwa) były płuca. 40 dni pod respiratorem, który właściwie oddychał za niego - on niestety nie potrafił, bo on nawet jeszcze nie miał płuc - miał, ale ledwie ich zarys...

Kiedy nadszedł dzień, w którym zszedł z respiratora na CPAP (powietrze wdmuchiwane bezpośrednio do płuc przez nosek) byłam chyba najszczęśliwszą mamą na świecie! Ale miałam też obawy... Zastanawiałam się czy im dłużej taka forma wspomagania trwa, to czy bez niej będzie potrafił oddychać? Minął miesiąc na CPAPie, czas na próbę oddechu samodzielnego. Próby skończyły się niestety porażką - mały nie potrafił oddychać bez wspomagania. Do tego w między czasie przechodził mnóstwo infekcji, dostawał tyle antybiotyków ilu ja nie dostałam chyba przez całe życie. Miał tyle wkłuć po wenflonach, tyle strupków... Dlaczego on musiał tak cierpieć? Milion razy zadawałam sobie to pytanie.

Aż nadszedł w końcu dzień, gdy nasz mały, wielki skarb zaczął oddychać samodzielnie! To było coś wspaniałego. Nie mogłam w to uwierzyć i długo bałam się, że za kilka godzin, dni znów może wrócić na wspomaganie... 

Na szczęście synek radzi sobie do dnia dzisiejszego wspaniale. Nadal przebywa w szpitalu, ale to już jego ostatnie dni tam. W przyszłym tygodniu może nasz maluszek wróci z nami do domku :) W końcu! Nasz mały, upragniony synek będzie z nami :) Aktualnie waży 3200g :)

Pamiętajcie!! Przedwczesny poród zawsze dla nas rodziców jest ogromną tragedią, lecz nie można tracić wiary!! Medycyna tak się rozwinęła, że nawet najmniejsze dzieciątka mają szanse na przeżycie, a potem normalne funkcjonowanie!! I najważniejsze bądźcie przy swoim maluszku. On musi wiedzieć, że ma dla kogo walczyć i żyć! Jak każde dziecko potrzebuje miłości i uczuć! A wcześniaki to mimo wszystko bardzo silne dzieci! :)

91marta1991

dzieci: Igor (0 dni)

Komentarze

Sortuj komentarze: Wyświetlaj: komentarzy na stronę

Natalia111

bardzo wzruszająca opowieść

dodano: 2019-09-25 11:55:41

gabilabi

Dobrze ze udało się uratować dzidzie, mojej bratowej synek urodził się w 34 Tc i nie przeżył niestety.

dodano: 2017-03-30 22:26:23

askap7

początki to muszą być chwile grozy

dodano: 2017-03-28 15:49:04

agusskalec

Medycyna jest na coraz wyższym poziomie więc trzeba zawsze wierzyć że będzie dobrze :)

dodano: 2017-03-27 21:54:33

0202oliwcia

niestety mam w tej ciąży dość duże ryzyko porodu przedwczesnego ale mam nadzieje ze jednak uda nam się dotrwać do wyznaczonego terminu

dodano: 2017-03-23 09:48:03

<<
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 >>


Musisz się zalogować lub zarejestrować, żeby dodać komentarz.

Lista porad