Po paru wakacyjnych eskapadach z naszym roczniakiem wypracowaliśmy sobie wiele technik kojenia nadwątlonych niemowlęcych nerwów. Poniżej znajdziecie listę sprawdzonych przez nas sposobów. Może komuś z Was się przyda podczas wakacyjnych wojaży. Niemowlak to trudny pasażer. Czego chce, nie wie. Wie natomiast, że nie lubi przesiadywać godzinami dociśnięty do rozgrzanego fotelika samochodowego.
Jak okiełznać go podczas wielogodzinnej podróży samochodem?
-
Ustaw porę wyjazdu tak, by drzemka niemowlęcia wypadła w środku trasy - nie tuż po wyjeździe, nie na samym końcu i - broń Boże - nie przed rozpoczęciem lub po zakończeniu trasy. Jeżeli planujesz wyjechać wcześnie rano - w okolicach godziny, o której normalnie budzi się niemowlę, w dniu wyjazdu obudź je minimum dwie godziny wcześniej. To da mu możliwość rozładowania części energii i pozwoli łatwiej zaakceptować nieco bardziej statyczną kontynuację dnia
-
Rób postoje co 2/3 godziny, żeby niemowlę miało okazję rozprostować zbolałe kosteczki i trochę się wybawić. Weź pod uwagę, że jeśli dojdzie do eskalacji złego nastroju z powodu zbyt rzadkich postojów, niemowlę może zacząć reagować nerwowo na sam widok fotelika samochodowego, a wtedy kontynuacja podróży będzie dużym wyzwaniem.
Teraz trudniejsza część - co podczas samej jazdy? Oto praktykowane przez nas zabawy:
-
Chowamy grzechoczący element do (najlepiej) przezroczystego pojemnika, który niemowlę będzie umiało samo zamknąć/otworzyć. W naszej ostatniej podróży grzechoczącym skarbem były klucze, a pojemnikiem - nieduże prostokątne pudełko na żywność. Grzechotanie kluczami i wykonywanie sekwencji - otwieranie pudełka-wyjmowanie kluczy-wkładanie kluczy- zamykanie pudełka zajęło maluchowi 15/20 minut.
-
Dajemy szkrabowi jakiś przedmiot z trudno nakładalną nakrętką - idealnie nadaje się do tego bezbarwna pomadka. Łączenie i rozdzielanie sztyftu i osłonki pomadki oraz próby spenetrowania środka sztyftu powinny dać nam 5-10 minut spokoju.
-
Wyciągamy z magicznego kapelusza jakiś fetysz, który bardzo interesuje niemowlę, choć nie dajemy mu go na co dzień do zabawy. Jestem pewna, ze każda mama roczniaka bez problemu sporządzi całą listę tego typu przedmiotów. Oczywiście ograniczamy się do tych przedmiotów, którymi niemowlę może się bezpiecznie bawić pod naszym nadzorem - u nas w roli zabawki podróżnej sprawdza się moja podręczna szczotka do włosów ( uprzednio dokładnie wyczyszczona i umyta).
-
Dajemy pędrakowi sorter, ale nie ten, którym bawi się na co dzień, lecz naprędce skonstruowany sorter podróżny –w tej roli wykorzystujemy najczęściej czysty kubek na kawę z przykrywką i mieszadełkiem pozyskany na stacji benzynowej. Wierzcie lub nie, ale wkładanie i wyjmowanie mieszadełka do/z dziurki do picia potrafi być zajmujące nawet przez 10 minut
-
A kuku! - tę zabawę zna chyba każdy; do jej zorganizowania wystarczą kocyk/tetra i nieco umiejętności teatralnych. Jako że roczniak ma już spore doświadczenie w zabawie, można go zachęcić do samodzielnego odkrywania ukrytej pod materiałem osoby; będzie sporo śmiechu a 10 minut minie jak z bicza strzelił
-
Wyciągamy z pojemnej mamusinej torby 1/2 zabawki, które dają sporo możliwości zabawy (grzechotanie, szeleszczenie, włączanie różnych melodii itp.). Zabawki podróżne najlepiej poddać przynajmniej tygodniowej kwarantannie – tzn. nie używać ich przez tydzień (lub dłużej) przed wyjazdem. Wówczas będą dla naszego szkraba znacznie bardziej interesujące
-
Czytamy książeczki/ wierszyki najeżone dźwiękonaśladownictwem. Tutaj chciałam Wam zaproponować sprawdzoną w wojażach rymowankę: "Awantura na podwórku"
Inne czytane przez nas pozycje to:
-
„Kurczak Pii! Pii!” wydawnictwa Bellona
-
„Mały lisek” i „Mała kaczuszka” wydawnictwa Wilga
-
„Jest tam kto?” wydawnictwa Zakamarki
Podczas bardzo długich podróży uciekamy się do pomocy laptopa/tabletu. Wiem, że wiele osób uzna za przesadę sadzenie przed laptopem rocznego brzdąca, my jednak wolimy mieć na pokładzie dziecko zajęte laptopem od dziecka wijącego się w histerycznych spazmach. Uważamy, że – przynajmniej w tym przypadku – laptop wyrządza znacznie mniej szkód niż korzyści. Podczas bardzo długich podróży pozwalamy maluchowi na dwie 15 minutowe sesje – pierwsza sesja to oglądanie lubianej bajeczki, podczas drugiej maluszek zabawia się aplikacją „Zwierzaki z farmy” - gdzie zlokalizowane w różnych miejscach farmy zwierzątka, po naciśnięciu ich paluszkiem, wydają charakterystyczne dla siebie dźwięki.
Wyżej opisany zestaw zabaw pozwolił nam relatywnie bezboleśnie przetrwać naszą ostatnią 8 godzinną eskapadę nad morze. Mam nadzieję, że sprawdzi się również na Waszych wakacyjnych szlakach.
Komentarze
Sortuj komentarze: Wyświetlaj: komentarzy na stronę
Mama_Ola
Wow! Fantastyczne porady! Naprwdę :) Szykujemy się właśnie w pięciogodzinną podróż i szukałam jakiś podróżnych tipów ;)
dodano: 2018-06-28 11:47:45
beatraxx
u nas syn spał większość czasu.
dodano: 2017-03-31 14:36:39
efcik
będziemy testować.
dodano: 2017-03-07 22:31:39
izapodg
do samochodu zabawki są niezbędne i oczywiście rożne, żeby dziecko się nie nudzilo
dodano: 2017-03-06 22:03:04
Gosia200
Śpiewanie i mówienie do niego zawsze pomaga . Teraz też zabieram tableta i ogląda bajki jak gdzieś daleko jedziemy
dodano: 2017-02-03 05:50:41