Doświadczone mamy z Canpolu radzą.

Dodaj swoją poradę

Tyłozgięcie macicy a ciąża

Ma Pani tyłozgięcie macicy - taką informację podczas badania na wizycie u ginekologa słyszy prawie co piąta kobieta. "To już taki kobiecy urok" - takie lub podobne określenia padają w odpowiedzi na pytanie: A co to w ogóle jest?. I w zasadzie w takim przeświadczeniu żyłam sobie do wizyty u ginekologa na której potwierdzana była moja druga ciąża. 

Czym jest tyłozgięcie?

Tyłozgięcie macicy to specyficzne wygięcie trzonu macicy, która w efekcie przyjmuje inne położenie niż u większości kobiet. W prawidłowym położeniu trzon macicy powinien wyginać się lekko do przodu, w przypadku tyłozgięcia - trzon macicy pochyla się ku kręgosłupowi, do tyłu. Przypadłość ta występuje dość często. Najczęściej tyłozgięcie macicy jest zjawiskiem wrodzonym, wynikającym ze specyficznej anatomii narządów rodnych. Przypadłość może być jednak również nabyta np. jako wynik stanów zapalnych w obrębie miednicy mniejszej czy na skutek endometriozy .

Choć tyłozgięcie macicy nie jest uznawane za przeszkodę w zajściu w ciążę, może je utrudniać. Specyficzna anatomia macicy może wpływać na zapłodnienie. Jest ono nieco utrudnione, bo głęboka penetracja wywołuje u kobiety ból. Ponadto, w niektórych pozycjach, plemniki mają mniejszą szansę na dotarcie do komórki jajowej.

Po zapłodnieniu tyłozgięcie macicy nie ma już żadnego wpływu na przebieg ciąży. Położenie macicy szybko dostosowuje się do warunków ciąży, a sama macica rośnie razem z płodem, zmniejszając kąt nachylenia jej trzonu. Choć na początku ciężarnej mogą dokuczać bóle krzyżowe, z czasem stają się one coraz mniej uciążliwe, aż w końcu zanikają. Mimo wszystko, istnieje ryzyko poronienia...

Moje doświadczenie z "urokiem" tyłozgięcia:

Obecnie jestem w szóstym miesiącu drugiej ciąży. W pierwszej ciąży, lekarka prowadząca zaleciła mi leżenie na brzuchu i dodatkowo zażywanie luteiny. "Problem" tyłozgięcia sam się rozwiązał i już na kolejnej wizycie usłyszałam, że wszystko się normuje. W drugiej ciąży tak wesoło nie było... Zalecenia dostałam prawie takie same (inny lekarz prowadzący). Prawie - bo mocny był nacisk na leżenie na brzuchu, a zamiast luteiny dostałam tabletki rozkurczowe. Na początku zażywałam jedną tabletkę wieczorem. Na brzuchu polegiwałam trochę, i myślałam, że jest w porządku. Tygodnie mijały a ja na kolejnych wizytach kontrolnych usłyszałam, że stan macicy się nie poprawia. Znów duży nacisk na leżenie na brzuchu i wzmocniona dawka środków rozkurczowych do trzech razy na dobę. Dodatkowo usłyszałam, że jeżeli stan się nie poprawi to konieczna będzie wizyta w szpitalu na oddziale... Starałam się stosować do zaleceń lekarza jak mogłam ale nie przynosiło to efektów. Nawet zabiegi "podnoszenia" macicy w gabinecie nie dały skutku...

Najgorsze dla mnie było to, że nie rozumiałam w czym tkwi problem. Przeszukałam chyba wszystkie informacje podane na temat tyłozgięcia macicy w ciąży i nigdzie nie było napisane jakie mogą być konsekwencje niewyprostowania się macicy. W końcu na kolejnej wizycie lekarz uświadomił mnie, że w normalnej pozycji macica w ciąży "pnie" się w górę (na jelita) i dzidziuś ma dużą przestrzeń by normalnie się rozwijać i rosnąć. W moim przypadku macica opadła do Zatoki Douglasa i płód miał szanse rozwijać się tylko do wielkości zatoki... Z wielkim bólem przyjęłam informację i skierowanie na oddział (był to już 16 tydzień ciąży) i modliłam się by tam wszystko się ułożyło. Zabieg "podnoszenia" macicy miałam wykonywany kilka razy - jest to bardzo bolesne doświadczenie (porónać mogę do masażu szyjki macicy podczas porodu), ale czego nie robi się dla zdrowia i życia maleństwa... Po kilku próbach, nieustannym leżeniu na brzuchu i dodatkowych środkach rozkurczowych usłyszałam tę upragnioną wiadomość, że w końcu się udało i wszystko idzie we właściwym kierunku. Potem już tylko ta informacja była potwierdzana.

Po wszystkim zapytałam lekarza dlaczego tak się stało. Dlaczego w pierwszej ciąży nie miałam takich problemów. I dlaczego większość kobiet tego problemu nie ma. Odpowiedź była taka: nie każda ciąża jest taka sama i, że każda kobieta jest inna, mimo, że fizjologią się za bardzo nie różnimy.

Może jestem jednym przypadkiem na milion, ale chce sie podzielić moim doświadczeniem. Może akurat znajdzie się jakaś mama, która boryka się z takim problemem. Moja rada jest jedna: trzeba zaufać lekarzowi i stosować sie w pełni do Jego zaleceń.

ManieMani

w ciąży, dzieci: Sarah (0 dni)

Komentarze

Sortuj komentarze: Wyświetlaj: komentarzy na stronę

wyimaginowana90

Na szczęście to schorzenie mnie nie dotyczy

dodano: 2017-07-06 10:07:07

Annaleszk

Hey, ja się dowiedziałam, że mam tyłozgięcie macicy na pierwszym badaniu prenatalnym. Żaden lekarz ginekolog nigdy wcześniej mi o tym nie wspomniał. Zadałam to samo pytanie czyli co to oznacza, a wówczas pan specjalista od badań powiedział, że taka moja natura i w trakcie wzrostu ciąży w naturalny sposób się ona wyprostuje. Niedawno byłam na badaniach w szpitalu i każdy z trzech lekarzy stwierdził, że na tym etapie ciąży macica jest już w górze, gdyż nie ma innej możliwości. Teraz czytając Twój wątek, dopiero dociera fo mnie, że to faktycznie mogło być coś groźnego.
Trzymam kciuki za Was:)

dodano: 2017-05-11 22:43:43

izapodg

Nie wiedziałam o czymś takim, u mnie na szczęście w porządku

dodano: 2017-03-31 16:38:08

jowitka76pdm

Poważne schorzenie ale na szczęście mnie nie dotyczy

dodano: 2017-03-30 15:29:11

MalwinaW

Nie spotkałam sie z tym, u mnie jest ok

dodano: 2017-03-29 20:46:45

<<
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 >>


Musisz się zalogować lub zarejestrować, żeby dodać komentarz.

Lista porad